Oczami Thomasa
Leżałem w łóżku, nie mogąc zasnąć. Od kiedy dołączyłem do
tej ławicy miałam problemy z zaśnięciem. Wcześniej żyłem jako samotny tryton,
który wiele razy patrzył w oczy śmierci. Nie raz stawałem twarzą, twarz z
najgroźniejszymi potworami, ale pewnego razu przeceniłem swoje możliwości, poczułem
się zbyt świetny i stanąłem do walki z nieznanym potworem, nigdy wcześniej tego
nie robiłem, zawsze znałem wszystkie słabe punkty przeciwnika, ale tym razem
coś mnie podkusiło i zapragnąłem zmierzyć się z zupełnie obcym. Niestety
zakończyło się to dla mnie tragicznie. Po długiej walce, opadłem na piasek,
kompletnie bez sił i niezdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu, potwór uznał
że nie żyje i odpłynął. W tamtej chwili cieszyłem się że potwór nie jadał
padliny, ten z pozoru nie istotny szczegół uratował mi życie. Leżałem,
krwawiłem, przed oczami pojawiało się coraz więcej czarnych plan, czułem że to
już koniec, czułem że umieram. To było straszne, czuć jak twoja dusza stopniowo
opuszcza twoje ciało. Zemdlałem. Obudziłem się w jakiejś schludnie urządzonej jaskini.
Leżałem na kamiennym łożu umieszczonym 15 cm pod powierzchnią wody. Twarz
wystawała mi ponad taflę, ponieważ miałem pod głową jakąś poduszkę. Spojrzałem
na moje ciało, było pokryte różnymi okładami i opatrunkami. Płetwa i prawe
ramie były zabandażowane. Zastanawiałem się gdzie jestem, gdy nagle do jaskini
wpłynęły trzy syreny. Od razu do mnie popłynęły i nie zważając na to że już
byłem przytomny zaczęły mnie badać i zmieniać mi opatrunki. Zacząłem się
wkurzać i chrząknąłem, by zwrócić na siebie uwagę. Niestety to nic nie dało bo
syreny nadal mnie nie zauważały. W końcu nie wytrzymałem.
-Czy któraś z was może mi wyjaśnić gdzie jestem i dlaczego?
– zapytałem niemiło
-Zostałeś zaatakowany przez potwora i leżałeś na skale umierając,
wtedy znalazła cię syrena patrolująca okolice i zaniosła cię do tej ławicy. Od
razu zostałeś przeniesiony mnie czyli,
lekarza - odpowiedziała obojętnym tonem jedna z nich.
-Kiedy będę mógł stąd pójść?- zapytałem
-Najpierw królowa ławicy chce z tobą porozmawiać
-To kiedy ona przyjdzie?- byłem już naprawdę zdenerwowany
-Odwiedzi cię jeszcze dzisiaj- odpowiedziała- Ale na przyszłość
pamiętaj że to tylko i wyłącznie z powodu twojego ciężkiego stanu, a w innych
sytuacjach to ty musiałbyś do niej iść- dodała ostrym głosem i spojrzała na
mnie z obrzydzeniem, widać było że moje słowa mocno ją zdenerwowany. Muszę
przyznać że nawet mnie to ucieszyło, miałem nadzieje że jeśli będę sprawiać
kłopoty szybciej stąd wyjdę.
Potem już się do mnie nie odzywały, ani ja do nich. Tuż
przed zachodem przyszła królowa ławicy w której się znajdowałem. Oznajmiła że
dopóki nie wyzdrowieje muszę tu zostać. Wkurzyłem się. A potem było jeszcze
gorzej, bo powiedziała że musze zostać w ławicy rok, ponieważ w okolicy roi się
za dużo potworów i Łowców Syren. Byłem wściekły i zacząłem krzyczeć że tu nie
zostanę. Po wyjściu z „szpitala” wielokrotnie uciekałem, ale ona zawsze mnie
znajdowania (głupi syreni zmysł wyczuwania osób
z ławicy). Jeszcze była ta wkurzająca Melissa, to była zwykła, pusta
syrena, która myślała tylko o własnym wyglądzie i czy podoba się trytonom. Do
mnie też próbowała zagadać, ale ja od razu wiedziałem jaka ona jest, więc
zawsze mówiłem coś chamskiego lub ją ignorowałem. Z czasem przestała się w
ogóle do mnie odzywać, ale i tak później często przyłapywałem ją na gapieniu
się na mnie. Musiała być nieźle zdziwiona, że ktokolwiek może się jej oprzeć.
Ale wracając do tej nocy. Gdy tak leżałam rozległ się w ławicy alarm, nie był zbyt
głośny, ale na tyle by można go było usłyszeć. Nawet mimo tak krótkiego pobytu tu
wiedziałem co to znaczy. Łowcy Syren!!!.
W pośpiechu wypłynąłem z mojej jaskini i zobaczyłem tłumy
syren uciekające w stronę schronu*, gdzie płynęły wszystkie syreny. Nad głową usłyszałem
szum silnika, co zmotywowało mnie do jeszcze szybszego pływania. Gdy dotarłem
do schronu szybko popłynąłem w pusty róg jaskini i obserwowałem to co działo
się wokół mnie. Niedługo potem syreny przestały wpływać do środka, pewnie już
wszyscy byli na miejscu, ale schron nie został zamknięty. Na początku zdziwiłem
się, ale potem zrozumiałem że musi kogoś brakować i na niego czekamy. Nie
widziałem w tym sensu, skoro jeszcze kogoś tu nie ma to znaczy, że został
pojmany przez Łowców. Po długiej chwili czekania wreszcie zamknięto wejście do
schronu. Następnie królowa uciszyła zebrane tu syreny i ogłosiła :
-Już od dawna nie mieliśmy do czynienia z atakami Łowców,
więc rozumiem wasz strach, ale przy następnych
takich sytuacjach, których mam nadzieję że będzie jak najmniej musicie
się lepiej zgrać i popłynąć do schronu różnymi drogami, żeby go nie namierzyli.
- królowa wzięła głęboki wdech i mówiła dalej- Niestety nie wszyscy tu dotarli.
3 osoby zostały pojmane. Jedną z nich jest Java, moja córka- zaszkliły jej się oczy- która goniła Polaris. Dla tych
którzy nie słyszeli, Polaris uciekła rano z ławicy. Obie syreny zostały porwane
daleko stąd i właśnie dzięki nim udało nam się uciec, bo mojej córce
towarzyszyła straż, która od razu po porwaniu Javy wróciła do ławicy i nas
ostrzegła. Trzecią syreną jest Melissa-w jaskini rozległ się stłumiony szloch wielu
osób, dla których ta informacja była szokująca. Zauważyłem że była to rodzina
dziewczyny i ku mojemu zdziwieniu także dużo innych osób. Ona naprawdę ma przyjaciół?
Pytałem sam siebie.- Wiem ja też jestem załamana i składam najszczersze
kondolencje rodzinom i przyjaciołom Polaris i Melissy.
Przez następne kilka godzin siedzieliśmy w schronie
bezczynnie. Stworzyły się grupki w których przyjaciele rozmawiali, ale ja
wolałem siedzieć sam, chociaż prawdę mówiąc nie mam przyjaciół. Jedna grupa (ta
największa) składała się z przyjaciół Melissy, w tej grupie każdy nie zależnie
czy to tryton, czy syrena miał łzy w oczach. Wszyscy się nawzajem pocieszali. Z
boku tej grupy poza rozmowami siedziały 3 najbliższe przyjaciółki Melissy (wiem
to stąd że to właśnie z nimi spędzała najwięcej czasu). Wszystkie płakały i
nawzajem się pocieszały. Jak to możliwe że tyle osób za nią tęskni. Rozumiałbym
że są po prostu smutni, ale oni byli załamani, nie dawali sobie rady, niektórzy
nawet nie przyjmowali do wiadomości że zniknęła i co chwila albo szukali jej w tłumie, albo
nieświadomie odzywali się do niej, potem dopiero zauważając że jej tu nie ma. Zacząłem
się zastanawiać dlaczego i postanowiłem dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Nie wiem czemu ale ja też odczuwałem dziwny
smutek…
*Każda ławica posiada miejsce, czyli „schron” gdzie w razie
ataku Łowców Syren można się schować na krótki czas. Zazwyczaj jest to duża
jaskinia (musi się w niej zmieścić cała ławica) z małym wejściem które można
zasłonić kamieniem. Jeśli w pobliżu ławicy nie znajduje się żadna
wystarczająco duża jaskinia, wybiera się
wtedy kilka małych w różnych miejscach (często jest to lepsze rozwiązanie)
By Hejli856
Ps. Ten rozdział w ogóle mi nie wyszedł. Jest strasznie
nudny, ale musiałam go napisać bo potem niektóre wątki mogłyby się nie zgadzać.
Przepraszam za opóźnienie. Przez przygotowania do Wielkanocy nie miałam w ogóle
czasu by dodać go wcześniej. Zamierzałam go dodać wczoraj wieczorem, ale goście
się zasiedzieli, więc dodaje go dopiero teraz. Ja prawie gotowy,
więc powinien się dzisiaj/jutro pojawić.
kby
co to następny rozdziała mam
Według mnie dobrze wyszedł :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, wedługmnie też wyszedł naprawde dobrze. Nie musisz się obawiać,że jest nudny. Nam się podoba ;-)
OdpowiedzUsuńDziękujemy
Usuń