piątek, 6 marca 2015

Przygody syren: rozdział 4

Jak co piątek (no może nie do końca mi się to udaje, ale się staram) napisałam kolejny rozdział "Przygód syren". Mam nadzieję, że się Wam spodoba. Jak obiecałam w tym rozdziale dodałam zdjęcie, niestety tylko jedno. Zapraszam do czytania :)

Java
Przez jakiś czas byłam nieprzytomna. Od czasu do czasu widziałam przebłyski różnokolorowego światła, jednak nie byłam w stanie określić jego źródła. Z pewnością ktoś wyciągnął mnie na powierzchnię, gdyż co chwilę traciłam oddech, utrzymywana przy życiu tylko przez polewanie wodą. Mniej więcej tyle pamiętam z ostatnich godzin, a może nawet dni. Kompletnie straciłam poczucie czasu.
 Otworzyłam oczy. Świat rozmazał się tworząc jasne plamy kolorów. Nie wiedziałam gdzie jestem ani co ze mną będzie. Oczy powoli przyzwyczaiły się od światła i braku wody, jednak musiałam bezustannie poruszać powiekami, aby nie wyschły.
 Otaczały mnie dziwne przedmioty. Kawałki liny przeplatanej miedzią, sieci rybackie, martwe ryby i coś jeszcze. Próbowałam się temu przyjrzeć jednak po chwili nie wiedziałam czy chcę się dowiedzieć co to jest. Z plastikowego worka obłożonego lodem wystawał długi ogon, który do złudzenia przypominał ogon Polaris. Ale to nie mogła być ona. To niemożliwe. Próbowałam wyrzucić tę myśl z głowy, jednak nie mogłam. W milczeniu przyglądałam się mojemu nowemu otoczeniu z rosnącym przerażeniem. Całe "pomieszczenie" było wielkości małej jaskini. Z pewnością unosiliśmy się na wodzie, co można było poznać po charakterystycznym bujaniu. Panował tu półmrok, a powietrze pachniało stęchlizną, zardzewiałą miedzią i martwymi rybami. Ten zapach sprawiał, że mój żołądek skurczył się do rozmiarów małej muszelki. Bardzo chciałam stąd uciec.
 Moje ręce były związane z tyłu, więc nawet nie mogła dokładniej przyjrzeć się więzom. Nogi były....chwila! NOGI!!! MIAŁAM NOGI! Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam jednocześnie szczęśliwa i przerażona. Nie miałam pojęcia jak teraz będę pływać, tym bardziej, że były mocno związane. Patrzyłam na nie przez długi czas, dopóki coś nie rozproszyło mojej uwagi.
 Coś w kącie się poruszyło. Wydałam okrzyk przerażenia i z impetem uderzyłam ciałem w ścianę znajdującą się za mną, łudząc się, że w ten sposób będę mniej widoczna. Cokolwiek znajdowało się w worku teraz próbowało się z niego wydostać.
 Zza ściany usłyszałam miarowy stukot, który zbliżał się w naszym kierunku. Dotychczas nieruchome drzwi otworzyły się, a moim oczom ukazała się najbardziej paskudna twarz jaką kiedykolwiek widziałam. Ten człowiek był z pewnością mężczyzną. Jego ręce poznaczone były bliznami, podobnie jak czerwona, napuchnięta twarz. Przemówił chrapliwym głosem, który różnił się od czystego, syreniego śpiewu.
-O widzę, że syrenki się obudziły. Czas na prezentację przez kolekcjonerem! Bill, chodź tu i weź tą drugą flondrę.
-Idę-powiedział drugi, równie paskudny mężczyzna wchodzą do pokoju-ciekawe ile zapłacą za te ślicznotki.
Bill rozdarł worek ukazując sine ciało Polaris. Nie wiem, jak to możliwe. Fakt-nienawidziłam jej, ale widok jakiejkolwiek syreny w takim stanie jest przerażający. Zaczęłam się wyrywać i krzyczeć. Dziwnie było oddychać powietrzem, ale w tym momencie mój umysł zaprzątała tylko jedna myśl-ucieczka ze statku Łowców Syren.
-Zamknij mordę!-pierwszy porywacz uderzył mnie w twarz, tak mocno, że na chwilę straciłam przytomność.
 Obudziłam się w paskudnej kabinie zapewne przeznaczonej dla ludzi. Leżałam na zimnej podłodze twarzą skierowna do trójki ludzi. Jeden z nich miał na sobie eleganckie ubrania i wyglądał najlepiej, jednak wciąż przerażająco. Pozostałych dwóch rozpoznałam, to byli Ci sami, którzy wywlekli nas z poprzedniego pokoju.
-Takie złowiliśmy wczoraj-rzekł Bill, wskazują na mnie i na Polaris-mamy jeszcze jedną, ale jest bardzo...
-...niepokorna-dokończył ten drugi.
Po chwili odezwał się elegancki mężczyzna.
-Wezmę obie. Obejrzę też tą trzecią. Będą pasowały do mojej kolekcji.
-Ile?-dodał po chwili z uśmiechem
W tym momencie ponownie straciłam przytomność, tym razem z emocji.

by Trixy236

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz